Michał
wylądował na dachu jednego z budynków na obrzeżach miasta, niemal
natychmiast chowając skrzydła. Może i wiedziałby, gdyby ktoś
wodził za nim wzrokiem, ale nie chciał kolejny raz wymazywać
jakieś nieszczęsnej duszy, nawet ułamka jej wspomnień.
Westchnął
ciężko, a w myślach wysłał wezwanie. Rozejrzał się uważnie,
po czym zawiesił wzrok na jednym z domów. Rodzeństwo biegało po
trawniku za psem, a w oknie dostrzegł twarz kobiety, która była
ich matką.
Przygotował
dla Aksel spokojne i radosne dzieciństwo, ale Ojciec zmienił jej
przyszłość. Czy był w tym sens? Nie potrafił stwierdzić. Na
pewno to, co przeżyła ta dziewczyna, sprawiło, że miała dość
sił, aby stanąć przed samym Lucyferem, a nawet go pokochać.
–
Chciałeś
się ze mną widzieć. – Usłyszał za swoimi plecami, ale nawet
nie drgnął. Wskazał dłonią na dom z numerem czternastym.
Dokładnie ten,
przed
którym biegały dzieci.
–
Pamiętasz,
gdy ją pobłogosławiłem i zostawiłem pod twoją opieką? – Na
jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
–
Oczywiście.
– Anielica stanęła obok Michała i również uśmiechnęła się
na to wspomnienie. – Wyjątkowa dusza.
–
Yhm...
– Mężczyzna przytaknął w zamyśleniu. – Wychodzi za mąż za
Lucyfera.
–
Jak
to? – W damskim głosie wyraźnie można było usłyszeć
zaskoczenie, ale po chwili pierwszy szok minął, a anielica zaśmiała
się radośnie. – A więc się jej udało!
–
Tak.
Odzyskała pamięć, a naszego brata owinęła sobie wokół palca. –
Michał z rozbawieniem pokręcił głową. – Mają na siebie kojący
wpływ.
–
Kto
by pomyślał, że ten pulchny bobas, który obijał się o wszystko,
gdy uczył się chodzić, wyrośnie na kobietę idealną dla samego
diabła.
–
On.
– Anioł spojrzał w niebo, a uśmiech na jego twarzy trochę
przygasł. – Czasami mam wątpliwości i zastanawiam się, czy aby
Lucyfer nie miał racji co do naszego Ojca.
–
Michale...
– Położyła dłoń na jego ramieniu, a w jej oczach nie widział
potępienia czy strachu, lecz zrozumienie. – Wątpliwości to
rzecz...
–
Ludzka
– dokończył za nią i uśmiechnął się cynicznie. – Lecz my
nimi nie jesteśmy.
–
Masz
rację, nie jesteśmy ludźmi, ale możemy się od nich uczyć. –
Kobieta zaplotła ręce na piersi, a wzrokiem wodziła po domach w
dole. – Gdy wyznaczyłeś mi zadanie opiekowania się tą duszą,
nie mogę powiedzieć, że byłam tym zachwycona. Raczej uważałam,
że to zadanie poniżej moich umiejętności. Nawet przeszło mi
przez myśl, iż to kara, choć nie wiedziałam za co. Ale z czasem,
gdy obserwowałam, jak Aksel dorasta, uznałam to za nagrodę. Już
jako dziecko była niezwykła. – Zamyśliła się na chwilę, a gdy
spojrzała na Michała, uniosła wysoko brwi. – Wiedziałeś, że
mnie widziała? I, uprzedzając twoje pytanie, tylko ona.
–
Nie
miałem pojęcia. – Archanioł przyznał ze spokojem. – Było
chyba tylko kilka przypadków w dziejach świata, gdy ludzie
potrafili nas dostrzec w niefizycznych formach.
–
I
dziś są uznani za świętych. – Skinęła głową. – Ale chodzi
mi o coś zupełnie innego. To ona nauczyła mnie współczucia.
Pokazała mi, że nawet ktoś z pozoru zły może być tak naprawdę
dobry, tylko się pogubił, a przecież to właśnie my powinniśmy
to wiedzieć. Dostajemy zadanie i je wykonujemy, bez rozważania
dlaczego. Walczymy z piekłem o dusze, jakby były walutą. Jesteśmy
egoistami.
–
Tak
powiedziała o nas Aksel? – Michał zmarszczył brwi, przypatrując
się uważnie kobiecie.
–
Nie.
– Potrząsnęła energicznie głową w zaprzeczeniu, a loki
podskakiwały wokół jej twarzy. – Ja tak twierdzę. Sama nie raz
miałam wątpliwości co do sposobu, w jaki działamy, co do tego,
jak
traktujemy ludzi. I nie uważam, żeby zastanawianie się nad tym
było czymś złym. W innym przypadku chyba zostałabym ukarana.
Wątpię, żeby o mnie zapomniał.
–
Więc
co? Kwestionowanie woli Ojca jest rzeczą dobrą?
–
Och,
Michale. Bierzesz wszystko zbyt dosłownie. – Anielica westchnęła
głośno. – Czasami na sprawy należy spojrzeć po ludzku, ale to
ty jesteś archaniołem i nie chciałabym cię pouczać.
–
Właśnie
to robisz. – Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. – Ale
odbiegliśmy od tematu tego spotkania. Jak już powiedziałem, Aksel
wychodzi za Lucyfera. Chcą złożyć sobie przysięgę za równy
miesiąc.
–
Domyślam
się, że ty masz ją przyjąć.
–
Tak.
Świadkiem Lucyfera ma być Theodor.
–
Ten
demon? – Anielica nie ukrywała zaskoczenia. Przez chwilę
wpatrywała się w Michała z otwartymi ustami. – Ale on w ogóle
może?
–
Aksel
nie widzi przeciwwskazań, poza tym bardzo go lubi.
–
No
w porządku, ale co ja mam z tym wspólnego?
–
Ona
ma tylko ciebie. – Michał uśmiechnął się smutno. – Dla
świata umarła, a ty byłaś przy niej od dnia narodzin, choć nie
jest tego w ogóle świadoma.
–
Chcesz,
żebym...
–
Nie.
– Pokręcił głową. – W imieniu Aksel proszę cię, abyś
została jej świadkiem, ale z własnej woli, a nie z mojego rozkazu.
–
Nie
mogłabym jej odmówić.
***
–
Lucyfer
– jęknęła do telefonu. – Miałeś tu być!
–
Sprawy
się pokomplikowały i nie zdążę.
–
Ale
obiecałeś. – Niemal tupnęła nogą, a w jej oczach pojawiły się
łzy.
–
Światłości
ma... –
zaczął
łagodnym głosem, a ona przewróciła oczami.
–
Nawet
nie zaczynaj. Jestem na ciebie zła.
–
Przepraszam,
ale co mam zrobić? Zostawić te wszystkie dusze, żeby się błąkały?
–
Nie
– wyszeptała i usiadła na łóżku. Westchnęła zrezygnowana. –
Nie możesz tego zrobić.
–
Wiesz,
że chciałbym być przy tobie.
–
Tak,
wiem. – Aksel energicznie potarła czoło. – Po prostu nie wiem,
kogo on przyprowadzi, a z anielicami nie mam dobrych skojarzeń.
–
Luna
była aniołem, tak samo jak Wasi – przypomniał
jej usłużnie Lucyfer i po samym tonie jego głosu wyczuła, że się
uśmiechał.
–
Mishaja
również, a w dodatku miała obsesję na twoim punkcie.
–
Czyżbyś
była zazdrosna? – Tym
razem mężczyzna roześmiał się w głos, dzięki czemu i ona się
uśmiechnęła. – Jestem
tylko twój, a za trzy tygodnie już się mnie nie pozbędziesz.
–
Och,
nawet nie miałam tego w planach. – Uśmiechnęła się do
telefonu. Podciągnęła kolana pod brodę i oparła o nie policzek.
– Już nie mogę się doczekać.
–
Nawet
sobie nie wyobrażasz, jak bardzo mi tym schlebiasz. – Usłyszała
w odpowiedzi, a zaraz po tym czyjś głos nawoływał Lucyfera,
przez
co spochmurniała. – Muszę
kończyć. Dasz radę się z nią spotkać? Mogę skontaktować się
z Michałem i przełożymy to.
–
Nie,
chcę
mieć
to już za sobą. – Aksel westchnęła cicho. – W końcu to ona
nade mną czuwała całe życie, tak? No i będzie Michał.
–
Do
zobaczenia.
– Usłyszała jeszcze, ale nie zdążyła odpowiedzieć, bo Lucyfer
zakończył połączenie.
Przez
dłuższą chwilę siedziała na łóżku zupełnie nieruchomo i
wpatrywała się w miejsce, gdzie jeszcze nie tak dawno wisiał
obraz. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy przypomniała sobie o
planach Lucyfera, o podarowaniu malowidła Michałowi. Koniecznie
chciała przy tym być.
Znamię
na nadgarstku stało się cieplejsze, a Aksel automatycznie zsunęła
stopy na podłogę i ruszyła w stronę drzwi. Żołądek skurczył
się jej do rozmiarów orzeszka, ale obiecała sobie, że strach nie
przejmie nad nią kontroli i ona o własnych siłach dotrze do
salonu.
Rzucać
się między Lucyfera a Samaela, to się nie bałaś –
zadrwiła
w myślach i,
biorąc
głęboki wdech, zeszła po schodach. Dopiero gdy stanęła w holu,
zauważyła, że była na boso. Spojrzała w dół i poruszyła
palcami u stóp. Odgarnęła włosy do tyłu i wzruszyła ramionami.
Podeszła
do drzwi, chwyciła za okrągłe klamki, a jej serce na ułamek
sekundy się zatrzymało, żeby zacząć uderzać z zawrotną
prędkością, gdy jej wzrok spoczął na anielicy. Aksel zamrugała
kilka razy, ale nic nie powiedziała, tylko wpatrywała się to w
Michała, to w kobietę.
–
Witaj.
– Archanioł uśmiechnął się ciepło, ale wyraz twarzy Aksel nie
uległ zmianie, nawet minimalnej.
Zaczerpnęła
spazmatycznie powietrza
i,
przyciskając dłoń do ust, przemierzyła pospiesznie salon. Bez
słowa objęła anielicę.
–
Leksi
– wyszeptała, ciasno przylegając do jej ciała. Po kilku minutach
oderwała się od kobiety i, mrużąc gniewnie oczy, spojrzała na
Michała. – Dlaczego nic nie powiedziałeś? Przecież wiedziałeś.
Musiałeś wiedzieć.
–
Nie
byłoby niespodzianki. – Archanioł uśmiechnął się łobuzersko
i w ostatniej chwili uniknął ciosu poduszką, gdy Aksel chwyciła
jedną z kanapy i bez ostrzeżenia rzuciła.
–
I
ty! – Wskazała palcem na przyjaciółkę. – Jesteś aniołem!
Dlaczego ja o tym nie wiedziałam? Przecież wiesz, że nikomu bym
nie powiedziała. Mówiłyśmy sobie o wszystkim.
–
Po
pierwsze, nie mogłam, wiesz jak jest. A po drugie, to sama
zaprowadziłabyś mnie do psychiatry. – Leksi zaśmiała się i
wyciągnęła dłoń, którą Aksel ujęła.
–
Bardzo
możliwe. – Pociągnęła nosem, a wolną ręką otarła policzki.
– Ale jeśli pokazałbyś skrzydła, to...
–
To
sama byś chciała iść do lekarza – przerwała jej anielica.
Przyciągnęła Aksel do siebie i jeszcze raz przytuliła. – Poza
tym kto wie, w jakim miejscu byś teraz była.
–
Ja
nadal nie wierzę, że jestem tutaj. – Odsunęła się na odległość
ramion i zrobiła głęboki wdech, po czym uśmiechnęła się z
czułością w oczach. – Że istnieją anioły i demony, a moim
narzeczonym jest sam Lucyfer.
–
No
chyba najwyższy czas w to uwierzyć. – Michał skupił na sobie
uwagę dwóch kobiet. – W końcu zostały ci trzy tygodnie do
ślubu.
–
Pomożesz
mi? – Aksel gwałtownie odwróciła głowę w kierunku Leksi. –
Lucyfer przyniósł mi mnóstwo magazynów i stwierdził, że będzie
tak,
jak
ja chcę. Niby fajnie, ale on sobie idzie do piekła, a ja zostaję z
tym bałaganem sama. – Westchnęła głośno z niezadowoleniem. –
Każdy facet chciałby przyjść na gotowe, a ty się martw i planuj.
–
Nawet
nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mi ciebie brakowało. –
Anielica uśmiechnęła się szeroko, przypatrując się swojej,
dawnej, podopiecznej.
–
Mi
ciebie również. A ile mam pytań! I jeszcze więcej muszę ci
opowiedzieć! – Chwyciła Leksi za dłoń i pociągnęła, po czym
zatrzymała się gwałtownie. Spojrzała na Michała przez ramię,
przygryzając wargę. – Mogę ją porwać? Czy musi wracać?
–
Leksiana
jest zwolniona z wszelkich obowiązków przez najbliższe tygodnie,
więc jeśli tylko zechce, jest do twojej dyspozycji. – Anioł
rozłożył skrzydła, a Aksel i tak wstrzymała oddech z zachwytu,
choć widywała je już wielokrotnie. – Ja już nie będę wam
potrzebny. Zobaczymy się na ślubie.
Aksel
mrugnęła, a Michał
zniknął.
Uśmiechnęła się i przeniosła spojrzenie na swoją przyjaciółkę.
Nie mogła uwierzyć, że dziewczyna, która wyciągała ją na
imprezy i do barów, w rzeczywistości była aniołem.
Bry :D
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się od czego zacząć i doszłam do wniosku, że na początek najlepiej będzie pożegnać się z tą historią. Wciąż to do mnie nie dociera, ale każda historia się kiedyś kończy, prawda?
No tego, to ja się nie spodziewałam o.O Leksi! Czytałam pierwszą część rozdziału i zastanawiałam się, kim jest Luna, bo byłam przekonana, że coś umknęło mi po kolejnej dłuższej przerwie. A tu nie! Po prostu zaskakujesz i absolutnie Ci to wychodzi, bo jestem niemniej oszołomiona, co i sama Aksel.
Cóż, rozmowa z Michałem była... interesująca. I dużo w tym racji, że na niektóre sprawy lepiej spojrzeć po ludzku. W wielu przypadkach ludzie zachowują się jak idioci, niemniej człowieczeństwo to coś, co nas wyróżnia i czego naprawdę powinniśmy się trzymać.
Rozbawiła mnie rozmowa z Lucyferem :D To takie cudownie groteskowe, kiedy wkurzona narzeczona dzwoni do samego diabła z pretensjami o to, że musi przesiadywać z błąkającymi się duszami. To wciąż mnie zadziwia, chociaż powinnam się już chyba przyzwyczaić. Aksel też, skoro za chwilę wychodzi za mąż.
Lecę dalej, bo nie mogłabym odpuścić sobie tego ślubu ;>
Nessa.