Erimia
usiadła po turecku i wpatrywała się w gwiazdy. Podłoże może i
nie było wygodne, ale cieszyła się powiewami powietrza. Nieopodal
stał Lucyfer z Theodorem, dyskutując o czymś zaciekle. W momencie,
kiedy znalazła się na dachu jednego z pustostanów bruneta, ogarnął
ją spokój, choć serce nadal biło energicznie, a wspomnienie, w
którym odrzuciła od siebie Elide, nieustannie wracało.
Usłyszała
kroki, a po chwili demon zszedł po metalowych schodach
przeciwpożarowych i wsiadł do auta. Wydawał się dziwnie spięty,
a już po chwili dotarło do niej dlaczego; bo kilka metrów od niej
wylądował anioł i to nie byle jaki, bo jeden z archaniołów. Mimo
swojej chłopięcej twarzy wydał jej się niezwykle poważny, a w
niebieskich oczach dostrzegła zmęczenie. Ogromne, białe skrzydła
drgnęły jeszcze kilka razy, aż w końcu złożył je za plecami.
–
Bracie.
– Michał skinął Lucyferowi ze słabym uśmiechem na ustach. –
Dobrze cię widzieć.
–
Darujmy
sobie uprzejmości. – Brunet machnął dłonią, mierzył anioła
od góry do dołu, po czym wskazał na dziewczynę, która stała
kilka kroków od nich. – Chodzi o nią.
Michał
podążył wzrokiem we wskazanym kierunku i aż otworzył usta ze
zdziwienia.
–
Przecież
to niemożliwe. – Jego szept przetoczył się dreszczem po jej
kręgosłupie, a gdy do podszedł do niej bliżej, kompletnie
zdezorientowany, nawet nie drgnęła. – To jakaś twoja sztuczka?
–
Osobiście
sądzę, że jego. – Lucyfer spojrzał w niebo.
–
Jak
masz na imię? – Mężczyzna zwrócił się tym razem do dziewczyny
w ten swój łagodny, anielski sposób, co wywołało u niej
delikatny uśmiech.
–
Erimia,
ale nie wydaje mi się, że możesz mi pomóc. Choć miło cię
poznać, nie sądziłam, że spotkam kiedyś archanioła.
–
Widzi
aury. – Lucyfer podszedł do nich z zaplecionymi rękoma na piersi.
– Nie wydaje ci się to dość osobliwe?
Anioł
nie odpowiedział, tylko przyglądał się z zaciekawieniem jej
twarzy. Widział, że jest człowiekiem, a nie słyszał, żeby
którykolwiek z ludzi posiadał dar widzenia aur, w końcu sam
naznaczał dusze. Uniósł dłonie na wysokość jej głowy, ale
Erimia cofnęła się o krok. Była aż za bardzo świadoma tego, co
zamierzał zrobić i wcale tego nie chciała. Bała się zamętu,
który może jej przynieść ingerencja Michała.
–
Spokojnie,
chcę tylko...
–
Wiem.
Chcesz wejść do mojej głowy. – Spojrzała na Lucyfera z urazą w
oczach. – On już tam był i nic nie znalazł.
–
Mamy
trochę inne umiejętności niż mój brat. Jesteś zagubiona, czuję
to. Jeśli mi pozwolisz wejrzeć w twoją przeszłość, może będę
w stanie wskazać ci twoją drogę.
–
Nie.
– Pokręciła energicznie głową. – Ty mi nie pomożesz, jeszcze
nie teraz, czuję to.
–
To
jest śmieszne! – Nagle Lucyfer złapał dziewczynę za ramię i
szarpnął w stronę Michała. – Rób swoje.
–
Wiesz,
że tak nie można! – W oczach anioła pojawił się żywy ogień,
który świadczył o gniewie, jaki w nim zebrał. Gniewie, który
ciążył na jego własnych barkach, bo wiedział, że po części to
on był odpowiedzialny za to, co działo się z jego bratem. Po
chwili ten ogień przygasł, a na jego miejscu pojawił się żal i
współczucie.
–
W
porządku, zgadzam się. – Erimia czekała, aż brunet ją puści,
a gdy to zrobił, spojrzała Michałowi w oczy, w których on widział
tylko strach przed Lucyferem.
Gdy
tylko anioł zabrał dłonie ze skroni dziewczyny, ta upadła na
kolana i zaczęła wymiotować, choć żołądek miała pusty. Teraz
było inaczej, znów cały rok przeleciał jej przed oczami, ale
później dosłownie poczuła ostry blask, który wwiercał się w
jej umysł.
–
Nie
rozumiem. Tylko ostatni rok. – Anioł spoglądał na dziewczynę z
zaciekawieniem, ale i obawą o jej życie. Wypuścił powoli
powietrze z płuc, odwracając się w stronę bruneta. – Ale
wyczułem coś jeszcze, anielską ingerencję. Nie pytaj, bo nie wiem
kto, ale musiał być potężny. I, uprzedzając twoje kolejne
pytanie, na pewno to nie był Ojciec.
–
A
wiesz chociaż, co zrobił? – Lucyfer próbował zachować spokój,
ale fale złości nacierały raz po raz.
–
Wygląda
na to, że zablokował jej pamięć i to w taki sposób, że nie mogę
się przebić. Przykro mi, nie potrafię jej pomóc.
–
A
kto będzie potrafił?
–
Wnioskuję,
że nie pytasz o to, kto jej pomoże... Tylko ten, kto nałożył
blokadę, będzie potrafił ją ściągnąć albo Ojciec, ale wiemy,
że go o pomoc nie poprosisz. – Michał uśmiechnął się smutno,
po czym rozłożył szeroko skrzydła. – Najlepiej będzie, jak ją
zostawisz w spokoju, nie zasłużyła na to, żebyś się na niej
wyżywał.
Przez
moment Erimia wpatrywała się w znikającą sylwetkę na ciemnym
niebie, aż stała się jedną z gwiazd nie do odróżnienia od
innych. W końcu jej ciało postanowiło wrócić do współpracy z
nią, więc wstała z kolan, ocierając usta wierzchem dłoni. Była
słaba i ledwie trzymała się w pionie, ale mimo to podniosła
dumnie głowę, wpatrując się w oczy Lucyfera.
–
Co
dalej ze mną będzie? – Może i głos jej drżał, ale wyraźnie
było słychać w nim determinację. Świadomość, że tylko on może
jej pomóc, aż sprawiała fizyczny ból, ale jakie miała wyjście?
Już tak daleko zaszła, musiała w końcu się dowiedzieć, kim
była.
–
Nie
wiem. – Mężczyzna wzruszyła ramionami.
Krótka,
szczera odpowiedź, a wywoływała zbyt skomplikowane uczucia.
Naprawdę nie miał pojęcia, co z nią zrobić, bo patrzenie na nią
przypominało wszystko, co mu zabrano, ale z drugiej strony chciał
wiedzieć, kto i po co to zrobił. Przeczesał dłonią włosy,
zastanawiając się, co począć. Dziewczyna twierdziła, a i
wiedział, że w to wierzyła, że tylko on jest w stanie jej pomóc.
Lecz zapomniała o jednym szczególe: on był diabłem, nie pomagał
ludziom, tylko karał ich dusze. Przeanalizował jeszcze raz jej
wspomnienia. Mimo że się go bała, będąc wręcz przerażona jego
osobą, to i tak była przekonana, że jest w nim cień dobra. Nawet
pozwolił sobie zobaczyć siebie jej oczami.
Podszedł
do niej jakby od niechcenia, wiążąc jej spojrzenie w swoim. Po
zaledwie kilku sekundach osunęła się, ale nie upadła na zimny
beton, bo Lucyfer wziął ją na ręce, kręcąc głową na swoje
poczynania z niedowierzaniem.
Spotkanie z Michałem zdecydowanie nie miało prawa przebiec w chociażby uprzejmej atmosferze. Po ostatniej rozmowie braci na pogrzebie Aksel nie jestem zaskoczona, że Lucyfer nie jest chętny na jakiekolwiek kontakty z archaniołem. Wciąż ma żal i to widać, zwłaszcza kiedy pojawiają się nawiązania do Ojca. Już wcześniej był rozgoryczony, a śmierć Aksel jedynie to podsyciła, aż nie wyobrażam sobie, że on kiedykolwiek miałby z powrotem zwrócić się do Boga. Zdecydowanie za wiele się wydarzyło.
OdpowiedzUsuńWiemy trochę więcej o Erimii. Ktoś bez wątpienia ją wykorzystał, zabrał pamięć i… Hm, planuje coś więcej. Skoro nawet Michał jest bezsilny, coś zdecydowanie jest na rzeczy. Od początku dawałaś do zrozumienia, że z tą dziewczyną jest coś nie tak, a skoro nawet demony i anioły załamują nad nią ręce, to stwierdzam jedno: biedaczka ma przeje… No.
Końcówka była na swój sposób urocza, chociaż nadal szkoda mi Lucyfera. Wspomnienie Aksel go prześladuje i to widać… Przez to też jego relacja z Erimii może zrobić się naprawdę niezdrowa, skoro opiera się przede wszystkim na wspomnieniu dziewczyny, która odeszła.
Nessa.