poniedziałek, 14 listopada 2016

- 2.4 -

Erimia usiadła po turecku i wpatrywała się w gwiazdy. Podłoże może i nie było wygodne, ale cieszyła się powiewami powietrza. Nieopodal stał Lucyfer z Theodorem, dyskutując o czymś zaciekle. W momencie, kiedy znalazła się na dachu jednego z pustostanów bruneta, ogarnął ją spokój, choć serce nadal biło energicznie, a wspomnienie, w którym odrzuciła od siebie Elide, nieustannie wracało.
Usłyszała kroki, a po chwili demon zszedł po metalowych schodach przeciwpożarowych i wsiadł do auta. Wydawał się dziwnie spięty, a już po chwili dotarło do niej dlaczego; bo kilka metrów od niej wylądował anioł i to nie byle jaki, bo jeden z archaniołów. Mimo swojej chłopięcej twarzy wydał jej się niezwykle poważny, a w niebieskich oczach dostrzegła zmęczenie. Ogromne, białe skrzydła drgnęły jeszcze kilka razy, aż w końcu złożył je za plecami.
– Bracie. – Michał skinął Lucyferowi ze słabym uśmiechem na ustach. – Dobrze cię widzieć.
– Darujmy sobie uprzejmości. – Brunet machnął dłonią, mierzył anioła od góry do dołu, po czym wskazał na dziewczynę, która stała kilka kroków od nich. – Chodzi o nią.
Michał podążył wzrokiem we wskazanym kierunku i aż otworzył usta ze zdziwienia.
– Przecież to niemożliwe. – Jego szept przetoczył się dreszczem po jej kręgosłupie, a gdy do podszedł do niej bliżej, kompletnie zdezorientowany, nawet nie drgnęła. – To jakaś twoja sztuczka?
– Osobiście sądzę, że jego. – Lucyfer spojrzał w niebo.
– Jak masz na imię? – Mężczyzna zwrócił się tym razem do dziewczyny w ten swój łagodny, anielski sposób, co wywołało u niej delikatny uśmiech.
– Erimia, ale nie wydaje mi się, że możesz mi pomóc. Choć miło cię poznać, nie sądziłam, że spotkam kiedyś archanioła.
– Widzi aury. – Lucyfer podszedł do nich z zaplecionymi rękoma na piersi. – Nie wydaje ci się to dość osobliwe?
Anioł nie odpowiedział, tylko przyglądał się z zaciekawieniem jej twarzy. Widział, że jest człowiekiem, a nie słyszał, żeby którykolwiek z ludzi posiadał dar widzenia aur, w końcu sam naznaczał dusze. Uniósł dłonie na wysokość jej głowy, ale Erimia cofnęła się o krok. Była aż za bardzo świadoma tego, co zamierzał zrobić i wcale tego nie chciała. Bała się zamętu, który może jej przynieść ingerencja Michała.
– Spokojnie, chcę tylko...
– Wiem. Chcesz wejść do mojej głowy. – Spojrzała na Lucyfera z urazą w oczach. – On już tam był i nic nie znalazł.
– Mamy trochę inne umiejętności niż mój brat. Jesteś zagubiona, czuję to. Jeśli mi pozwolisz wejrzeć w twoją przeszłość, może będę w stanie wskazać ci twoją drogę.
– Nie. – Pokręciła energicznie głową. – Ty mi nie pomożesz, jeszcze nie teraz, czuję to.
– To jest śmieszne! – Nagle Lucyfer złapał dziewczynę za ramię i szarpnął w stronę Michała. – Rób swoje.
– Wiesz, że tak nie można! – W oczach anioła pojawił się żywy ogień, który świadczył o gniewie, jaki w nim zebrał. Gniewie, który ciążył na jego własnych barkach, bo wiedział, że po części to on był odpowiedzialny za to, co działo się z jego bratem. Po chwili ten ogień przygasł, a na jego miejscu pojawił się żal i współczucie.
– W porządku, zgadzam się. – Erimia czekała, aż brunet ją puści, a gdy to zrobił, spojrzała Michałowi w oczy, w których on widział tylko strach przed Lucyferem.
Gdy tylko anioł zabrał dłonie ze skroni dziewczyny, ta upadła na kolana i zaczęła wymiotować, choć żołądek miała pusty. Teraz było inaczej, znów cały rok przeleciał jej przed oczami, ale później dosłownie poczuła ostry blask, który wwiercał się w jej umysł.
– Nie rozumiem. Tylko ostatni rok. – Anioł spoglądał na dziewczynę z zaciekawieniem, ale i obawą o jej życie. Wypuścił powoli powietrze z płuc, odwracając się w stronę bruneta. – Ale wyczułem coś jeszcze, anielską ingerencję. Nie pytaj, bo nie wiem kto, ale musiał być potężny. I, uprzedzając twoje kolejne pytanie, na pewno to nie był Ojciec.
– A wiesz chociaż, co zrobił? – Lucyfer próbował zachować spokój, ale fale złości nacierały raz po raz.
– Wygląda na to, że zablokował jej pamięć i to w taki sposób, że nie mogę się przebić. Przykro mi, nie potrafię jej pomóc.
– A kto będzie potrafił?
– Wnioskuję, że nie pytasz o to, kto jej pomoże... Tylko ten, kto nałożył blokadę, będzie potrafił ją ściągnąć albo Ojciec, ale wiemy, że go o pomoc nie poprosisz. – Michał uśmiechnął się smutno, po czym rozłożył szeroko skrzydła. – Najlepiej będzie, jak ją zostawisz w spokoju, nie zasłużyła na to, żebyś się na niej wyżywał.
Przez moment Erimia wpatrywała się w znikającą sylwetkę na ciemnym niebie, aż stała się jedną z gwiazd nie do odróżnienia od innych. W końcu jej ciało postanowiło wrócić do współpracy z nią, więc wstała z kolan, ocierając usta wierzchem dłoni. Była słaba i ledwie trzymała się w pionie, ale mimo to podniosła dumnie głowę, wpatrując się w oczy Lucyfera.
– Co dalej ze mną będzie? – Może i głos jej drżał, ale wyraźnie było słychać w nim determinację. Świadomość, że tylko on może jej pomóc, aż sprawiała fizyczny ból, ale jakie miała wyjście? Już tak daleko zaszła, musiała w końcu się dowiedzieć, kim była.
– Nie wiem. – Mężczyzna wzruszyła ramionami.
Krótka, szczera odpowiedź, a wywoływała zbyt skomplikowane uczucia. Naprawdę nie miał pojęcia, co z nią zrobić, bo patrzenie na nią przypominało wszystko, co mu zabrano, ale z drugiej strony chciał wiedzieć, kto i po co to zrobił. Przeczesał dłonią włosy, zastanawiając się, co począć. Dziewczyna twierdziła, a i wiedział, że w to wierzyła, że tylko on jest w stanie jej pomóc. Lecz zapomniała o jednym szczególe: on był diabłem, nie pomagał ludziom, tylko karał ich dusze. Przeanalizował jeszcze raz jej wspomnienia. Mimo że się go bała, będąc wręcz przerażona jego osobą, to i tak była przekonana, że jest w nim cień dobra. Nawet pozwolił sobie zobaczyć siebie jej oczami.
Podszedł do niej jakby od niechcenia, wiążąc jej spojrzenie w swoim. Po zaledwie kilku sekundach osunęła się, ale nie upadła na zimny beton, bo Lucyfer wziął ją na ręce, kręcąc głową na swoje poczynania z niedowierzaniem.

1 komentarz:

  1. Spotkanie z Michałem zdecydowanie nie miało prawa przebiec w chociażby uprzejmej atmosferze. Po ostatniej rozmowie braci na pogrzebie Aksel nie jestem zaskoczona, że Lucyfer nie jest chętny na jakiekolwiek kontakty z archaniołem. Wciąż ma żal i to widać, zwłaszcza kiedy pojawiają się nawiązania do Ojca. Już wcześniej był rozgoryczony, a śmierć Aksel jedynie to podsyciła, aż nie wyobrażam sobie, że on kiedykolwiek miałby z powrotem zwrócić się do Boga. Zdecydowanie za wiele się wydarzyło.
    Wiemy trochę więcej o Erimii. Ktoś bez wątpienia ją wykorzystał, zabrał pamięć i… Hm, planuje coś więcej. Skoro nawet Michał jest bezsilny, coś zdecydowanie jest na rzeczy. Od początku dawałaś do zrozumienia, że z tą dziewczyną jest coś nie tak, a skoro nawet demony i anioły załamują nad nią ręce, to stwierdzam jedno: biedaczka ma przeje… No.
    Końcówka była na swój sposób urocza, chociaż nadal szkoda mi Lucyfera. Wspomnienie Aksel go prześladuje i to widać… Przez to też jego relacja z Erimii może zrobić się naprawdę niezdrowa, skoro opiera się przede wszystkim na wspomnieniu dziewczyny, która odeszła.

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń