Pierwsze
dni minęły jak sen. Wszystko układało się idealnie do tego
jednego momentu, gdy Aksel nabrała wątpliwości co do uczuć
Lucyfera wobec siebie.
Zamrugała
kolejny raz, chcąc się zmusić do powiedzenia czegokolwiek, ale nic
sensownego nie przychodziło jej do głowy. Odruchowo odgarnęła
włosy do tyłu i nieco chwiejnym krokiem podeszła do łóżka.
Usiadła na skraju materaca, dłonie położyła na kolanach i
starała się uspokoić oddech, a przede wszystkim burzę
panującą
w jej wnętrzu i myślach. Przymknęła na moment powieki, ale już
po kilku sekundach wpatrywała się w niego uważnie.
–
O
co chodzi? – Zaczęła nerwowo skubać materiał bluzki. –
Zrobiłam coś nie tak?
–
Nie.
– Cichy, zachrypnięty głos przyprawił ją o dreszcze. Poruszyła
się niespokojnie, ale nie odwróciła wzroku, gdy skrzyżował swoje
spojrzenie z jej.
–
Nie
rozumiem... – wyszeptała, ale nie powiedziała nic więcej. W jej
oczach zabłysły łzy, choć tak bardzo starała się nie dopuścić,
aby on to zobaczył. Nie chciała uchodzić za słabego człowieka,
zwłaszcza przy nim.
–
Proszę...
nie... – Lucyfer uklęknął przed nią i otarł policzek, po
którym sunęła kryształowa kropla. – W każdej minucie boję
się, że to ja zrobię coś nie tak i Ojciec mi cię zabierze. A to
zdecydowanie dla niego czymś takim będzie.
–
Przecież...
przecież ty mnie do niczego nie zmuszasz. – Potrząsnęła z
niedowierzaniem głową. – Z własnej woli chcę się z tobą
kochać, co w tym złego?
–
Dla
mnie nic. – Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. – I tak
jestem już potępiony, ale ty jesteś czysta.
–
Jeśli
sądzisz, że ja...
–
Nie
w ten sposób czysta – przerwał jej w połowie. Wziął głęboki
wdech i powoli wypuścił powietrze z płuc. – Po prostu wiem, że
ukarałby mnie, gdybym złamał zasady, a jedyne,
czym
może mnie zranić, to zrobić coś tobie. Jeśli nie będąc z tobą
związanym, kochałbym się z tobą, z pewnością potraktowałby to
jako złamanie Jego zasad. Bo przecież jak diabeł może skalać
wybraną duszę?
–
Anioł.
Jesteś aniołem, może i upadłeś, ale twoja aura nadal pozostała
jasna.
–
Właśnie
taką czystość mam na myśli. Jesteś dobrem i we wszystkich
starasz się je dostrzec. – Lucyfer pocałował Aksel w czoło, ale
on nie wyglądała na zadowoloną.
–
Nie
staram się, tylko je widzę. I wbrew temu, co o sobie myślisz, to
jesteś dobry. Nie lubisz, gdy niewinni cierpią, gdy gdzieś dzieje
się niesprawiedliwość.
Gdybyś
był zły, to czerpałbyś z tego radość, a tak nie jest. Masz w
sobie dobro, ja to wiem i On też. I przecież jesteśmy razem,
prawda? Więc dlaczego miałby mieć coś przeciwko?
–
Chodzi
o związek małżeński.
–
Ooo...
– Na policzki Aksel wypłynął rumieniec, na co on się uśmiechnął
szeroko.
–
Ojciec
jest... tradycjonalistą.
–
Czy...
– Przygryzła dolną wargę i na moment spuściła wzrok. –
Myślałeś o tym? W jaki sposób to rozwiązać?
–
Jest
tylko jeden sposób. – Lucyfer wzruszył ramionami, ale w jego
oczach dostrzegła coś, co wywołało u niej niepokój. Przełknęła
głośno ślinę w oczekiwaniu na wyjaśnienia, ale on uparcie
milczał. Przez jego twarz przebiegł jakiś cień i w końcu
zdecydował się na ujawnienie swoich myśli. – Ślub. Jeśli
oczywiście zechcesz, bo masz pełne prawo odmówić.
Aksel
zesztywniała. Siedziała zupełnie nieruchomo i wpatrywała się w
granatowe oczy mężczyzny. Nawet przestała oddychać, jakby ta
czynność w ogóle nie była potrzebna do życia. W końcu
zaczerpnęła powietrza i zamrugała nieco nieprzytomnie.
–
Ślub?
Taki z księdzem? Ale czy ty w ogóle możesz? W sensie, że anioł.
Czy anioł może brać ślub?
Lucyfer
zaśmiał się cicho i pokręcił głową.
–
Może.
Każdy, nawet najgorszy demon ma prawo do złożenia przysięgi, do
ślubowania bezkresnej miłości. – Uniósł dłoń, żeby
pogładzić ją po policzku. Wpatrywał się w jej twarz z taką
intensywnością, że znów zaczęła się rumienić. – Śluby
wywodzą się z Nieba, nie od ludzi. A od księdza szczerze wolałbym
Michała.
–
Michała...
– powtórzyła jak echo, a on nadal klęczał przed nią i czekał.
– Nie wiem, co mam powiedzieć.
–
To
coś nowego. – Lucyfer zaśmiał się w nieco nerwowy sposób, co
nie uszło uwadze Aksel.
–
Chcę
tego. Chcę zostać twoją żoną – wyszeptała z uśmiechem na
ustach. Nim on zdążył zareagować, ona zsunęła się z materaca
wprost w objęcia Lucyfera. Wtuliła się w niego, ale nie nacieszyła
się zbyt długo bliskością jego ciała.
–
Zaczekaj.
– Odsunął ją od siebie i wstał, pozostawiając zdezorientowaną
na podłodze. – Chcę zrobić to tak, jak należy. Jak ludzie to
robią.
Lucyfer
przeszukiwał szuflady, ale nie znalazł tego, czego
szukał.
Zniknął na chwilę za drzwiami do garderoby, jednak tam też tego
nie było. Rozejrzał się po pokoju i w zamyśleniu przesunął
palcami między włosami, pozostawiając na głowie absolutny nieład.
–
Czego
szukasz? – Aksel zmarszczyła brwi, gdy wodziła wzrokiem po
chodzącym w tą i z powrotem mężczyźnie.
– Lucyfer?
–
Chwila...
– Ściągnął abażur z lampki nocnej i zaczął go rozrywać, aż
dotarł do drutu. Chwilę później wrócił do Aksel. – Wstań –
zażądał, a ona w oszołomieniu zrobiła to, co kazał. Gdy tylko
się wyprostowała,
on
upadł na jedno kolano. – Moja miłości, czy zechcesz zostać moją
żoną?
–
Tak.
– Aksel zaśmiała się radośnie, a w jej oczach pojawiły się
łzy.
–
Świetnie.
– Lucyfer uśmiechnął się szeroko i chwycił jej prawą dłoń,
po czym wcisnął na serdeczny palec druciany pierścionek. –
Obecnie na nic lepszego mnie nie stać.
***
Do
przestronnego salonu wpadały promienie letniego słońca,
sprawiając, że to miejsce stawało się jasne i przyjazne. Aksel
siedziała na kanapie z podwiniętymi nogami i dosłownie pochłaniała
kolejną stronę książki, którą przyniósł jej Lucyfer.
Przynajmniej czytanie odwracało jej uwagę od planowanego ślubu,
przez co mniej się denerwowała.
Usłyszała
kroki i niemal natychmiast wyprostowała się jak struna,
jednocześnie wpatrując się w wejście do salonu. Serce podjęło
szybszy rytm, ale usilnie starała się je uspokoić. Przecież nie
miała powodów do nerwów, mimo to obawiała się reakcji anioła.
–
Michał!
– Odłożyła książkę na kanapę, po czym poderwała się z
niej. Odległość od mężczyzny pokonała niemal biegiem, rzucając
mu się na szyję. Wszelkie obawy zniknęły jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, choć może to sama obecność archanioła
tak na nią działała. – Dawno się nie widzieliśmy.
–
Musiałem
pozałatwiać kilka spraw. – Odsunął się od Aksel i zmierzył ją
czujnym spojrzeniem, po czym zerknął przez ramię na brata. –
Wyglądacie na szczęśliwych.
–
Dbam
o to, żeby tak było. – Lucyfer wyminął Michała i,
przytulając
do siebie Aksel, odciągnął ją dalej od anioła, na co ona tylko
przewróciła teatralnie oczami.
–
Jesteście
okropni. – Pokręciła głową i uśmiechnęła się szeroko. –
Cieszę się, że cię widzę.
–
Z
wzajemnością. – Anioł skinął jej. – Chociaż nie
spodziewałem się tego... zaproszenia.
–
Och,
mamy do ciebie prośbę. – Na ustach Aksel znów pojawił się
olśniewający uśmiech. Wyswobodziła się z objęć Lucyfera i
skierowała się w stronę kanapy, a mężczyźni ruszyli za nią. –
Chodzi o to, że... – Otworzyła usta, ale nie potrafiła
wypowiedzieć kolejnego słowa. Dłonie zrobiły się mokre od potu,
a w głowie zapanowała pustka. Aksel przygryzła dolną wargę i
zrobiła głęboki wdech, chcąc chociaż spróbować się opanować.
–
Chcemy
cię prosić, żebyś udzielił nam ślubu. – Lucyfer zwrócił się
w stronę Michała, który, słysząc słowa brata, wyglądał na co
najmniej zaskoczonego.
–
Ślubu?
– Anioł wodził wzrokiem między upadłym a Aksel.
–
Tak,
Michale, ślubu. – Lucyfer spojrzał na niego twardo.
–
Nie
rób takiej miny, przecież wam nie odmawiam. Jestem tylko trochę
zaskoczony, w końcu od potyczki z Mishają nie chciałeś mnie do
niej dopuścić, a z tego,
co
pamiętam, to wtedy raczej nie chcieliście być ze sobą.
–
Powinnam
sama ci powiedzieć, że odzyskałam siebie, że wszystko pamiętam.
– Aksel westchnęła cicho i wsunęła kosmyk włosów za ucho. –
Przepraszam, że...
–
Nie.
– Michał pokręcił głową w zaprzeczeniu. – Nie miałaś
obowiązku mnie o niczym informować. Poza tym Lucyfer przekazywał
mi ogólne informacje o stanie twojego zdrowia. Po prostu nie
spodziewałem się tego. To wszystko. – Po chwili milczenia anioł
uśmiechnął się delikatnie. – Poza tym, akurat ja zawsze wam
kibicowałem.
–
Czyli
się zgadzasz? – Aksel zapytała, wstrzymując jednocześnie
oddech, a gdy tylko Michał przytaknął,
klasnęła
w dłonie z radości. Po chwili spoważniała i spojrzała na
Lucyfera. – Nie mamy świadków.
–
Ja
mam. – Mężczyzna wzruszył ramionami. – Theodor nim zostanie.
–
Na
pewno się ucieszy, gdy będzie musiał przebywać tak blisko
Michała. – Posłała Lucyferowi wymowne spojrzenie. – Leksi...
Cholera! Przecież ona sądzi, że ja nie żyję.
–
Bo
dla świata tak właśnie jest i tak zostanie.
–
Ale...
–
Nie.
– Lucyfer nawet nie zamierzał prowadzić dyskusji na ten temat i
doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
–
Chyba
mogę coś poradzić w tej sprawie. – Michał jednym zdaniem
zwrócił na siebie ich uwagę, po czym uśmiechnął się lekko i
wstał z fotela. – Dajcie mi trochę czasu.
Za
jego plecami zamajaczyły śnieżnobiałe skrzydła, a w kolejnej
sekundzie po aniele nie było śladu.
Oj, oj, oj – co ja czytam?! *–* Spodziewałam się wielu rzeczy, ale nie tego, że temat zejdzie na ślub! I teraz jaram się jak głupia, naprawdę, bo oni tak bardzo do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńOgólnie obawy Lucyfera są dla mnie zrozumiałe. Po wszystkim, co się stało, biedak obawia się stracić Aksel, niezależnie od tego, czy faktycznie ma powody. Swoją drogą, bardzo oryginalna wymówka, by zwlekać z pójściem z dziewczyną do łóżka. Niech ktoś teraz powie, że to zły, diabelski facet, który o nic i nikogo nie dba :D
Powiem, że padłam przy oświadczynach. Abażur! Mój Boże, piękne xDD Ja wiem, że „Niosący Światło” i tak dalej, ale kurde… Toż to lepsze niż kapsel od Tymbarku, naprawdę! :D A tak na serio, to liczy się symbolika, zresztą po Aksel widać, że ona nawet całą lampę by nosiła, gdyby trzeba było. Ten drucik w ich przypadku ma większą moc niż drogie pierścionki u osób wiążących się na pokaz :3
Ach, reakcja Michała… Wiadomo, że im kibicował :D To Lucyfer trzymał brata na dystans, co poniekąd rozumiem, ale zawsze wierzyłam, że mają prawo się dogadać. Ślub na pewno w tym ułatwi ^^ O, no i Theodor na świadka, co jak najbardziej mi pasuje, bo gościa uwielbiam :D Nie dziwi mnie reakcja na Leksi, bo pewne rzeczy dobiegły końca, nawet jeśli Aksel jest przykro. Niestety, umarła i to ma swoje konsekwencje. Ale po Michale widać, że ma plan, a ja chyba nawet podejrzewam, kogo przyprowadzi ^^
Czekam na więcej! :D
Nessa.