Po
prostu stał przed nią i wpatrywał się w jej twarz. Widział w jej
oczach czystą radość, nawet najmniejszego cienia strachu czy
pogardy. Właśnie tego pragnął, tylko o tym marzył, żeby wróciła
i go chciała.
Uśmiechała
się wciąż szeroko i nie mógł się powstrzymać, żeby przestać
gładzić ją po policzkach, po włosach... Jej obecność wydawała
się tak nierealna, że bał się, iż tylko zamknie oczy, a ona
zniknie.
–
Nigdzie
się nie wybieram – wyszeptała, odgadując jego myśli, po czym
wtuliła twarz w jego tors. – Zostanę z tobą, jeśli tylko tego
chcesz.
Zesztywniał
jak rażony piorunem i delikatnie odsunął ją od siebie, żeby
spojrzeć jej w oczy. Dostrzegł w nich ciekawość wymieszaną z
oczekiwaniem na jego odpowiedź. Zamrugał kilkukrotnie,
uświadamiając sobie, że właśnie to ona dawała mu czas na
podjęcie decyzji i oswojenie się z sytuacją.
–
Sądzisz,
że mógłbym cię nie chcieć? – Przekrzywił delikatnie głowę.
Z
jej ust wydobyło się ciche westchnienie, a powieki na moment
przysłoniły brązowo-złotą tęczówkę.
–
Ani
razu nie powiedziałeś, że chcesz – wyszeptała i spojrzała na
niego nieśmiało. Znów przypominała zagubione dziecko, które boi
się tego, co nastąpi w kolejnej sekundzie.
Lucyfer
uśmiechnął się w niemal pobłażliwy sposób, po czym przyciągnął
ją do siebie tak blisko, że przylgnęła do jego ciała. Odgarnął
jej włosy z twarzy i pochylił się. Pocałował ją czule, niemal z
czcią, na którą według niego w pełni zasługiwała. Była kimś
znacznie ważniejszym niż wybrany człowiek czy anioł. Dla niego
stanowiła nadzieję, jego prywatne szczęście.
Nagle
oderwał się od jej ust, a za jego plecami wyrosły ogromne
skrzydła. Czarne pióra mieniły się delikatnie w blasku płomieni
pochodni, co tylko dodawało im uroku. Aksel wciągnęła powietrze
ze świstem i w niemym zachwycie wpatrywała się w drgające
delikatnie skrzydła. Wyciągnęła dłoń ponad ramieniem Lucyfera,
chcąc ich dotknąć. Jednak tego nie zrobiła. Jej palce zatrzymały
się zaledwie kilka centymetrów od nich, a kobieta posłała
pytające spojrzenie brunetowi.
–
Śmiało
– odparł bez chwili wahania, a na jego ustach błąkał się
uśmiech.
Przymknął
oczy, gdy palce Aksel z niezwykłą wręcz delikatnością przesunęły
się po grzbiecie lewego skrzydła. Przez jego ciało przetoczył się
przyjemny dreszcz, pozostawiając po sobie ciepło.
Nigdy
nie pozwalał dotykać swoich skrzydeł, zresztą jak każdy anioł,
ale wiedział, że jej może zaufać. Poza tym, gdy otworzył oczy i
ujrzał zachwyt na jej twarzy, utwierdził się w przekonaniu, że
nawet gdyby miał rogi i diabelski ogon, jej by to nie przeszkadzało.
Była światłem, który rozświetlał jego mroczne życie i tylko to
się liczyło.
–
Są
piękne – wyszeptała, przenosząc spojrzenie na jego twarz.
Objął
ją ciaśniej i otoczył skrzydłami, a w kolejnej sekundzie znaleźli
się w pomieszczeniu, w którym panowała zupełna ciemność. Aksel
szczelnie przylegała do ciała Lucyfera, dzięki czemu czuł
dokładnie moment, gdy jej klatka piersiowa zaczęła unosić się
znacznie szybciej niż powinna.
Schował
skrzydła i delikatnie odsunął od siebie kobietę. Odszedł kilka
kroków, jak się okazało, by
włączyć
światło. Przytłumiony blask lampy umieszczonej na suficie
rozproszył panujący w pomieszczeniu mrok.
Aksel
zamrugała kilkukrotnie, chcąc przyzwyczaić oczy do zmiany
otoczenia. Rozejrzała się wokół siebie, a na jej ustach pojawił
się szeroki uśmiech.
–
Twoja
sypialnia – stwierdziła łagodnym tonem i usiadła na łóżku.
–
Powinnaś
odpocząć.
–
Przecież
spałam. I to znacznie dłużej niż normalny człowiek. –
Spojrzała z zainteresowaniem na Lucyfera, a na jego twarzy
dostrzegła coś, czego nie widziała przez cały rok:
troskę.
–
Nie
do końca można nazwać to snem. – Podszedł do niej i,
obejmując
jej twarz dłońmi, musnął jej usta w delikatnym pocałunku. – A
już na pewno jesteś głodna. – Aksel zaśmiała się wprost w
usta Lucyfera, gdy głośno zaburczało jej w brzuchu. Mężczyzna
uniósł wysoko brwi, ale nie mógł się powstrzymać, żeby się
nie roześmiać. Potrząsnął delikatnie głową. – Przyniosę ci
coś dobrego.
Po
wyjściu Lucyfera Aksel ziewnęła szeroko. Zdecydowanie miał rację,
że była zmęczona, choć nie zwracała na to uwagi.
Podekscytowanie, że w końcu wszystko pamiętała,
skutecznie
maskowało wyczerpanie i chęć odpoczynku.
Przysłoniła
usta dłonią, gdy ponownie ziewnęła. Zaśmiała się dźwięcznie
i wstała z łóżka, kierując się do łazienki. Po drodze
ściągnęła z siebie sukienkę, pozostawiając ją po prostu na
podłodze. Włączyła światło i od razu skierowała się w stronę
prysznica. Przekręciła kurek z ciepłą wodą, a po chwili z zimną.
Zdecydowanie potrzebowała chłodniejszej wody dla otrzeźwienia.
Umyła dokładnie całe ciało i włosy, a gdy wyszła, owinęła się
szczelnie miękkim, białym ręcznikiem, który wzięła z półki
wbudowanej w ścianę łazienki.
Weszła
do sypialni, przeciągnęła się i kolejny raz ziewnęła szeroko.
Lucyfer jeszcze nie wrócił, więc położyła się na łóżku,
chcąc na niego poczekać, ale nawet nie zarejestrowała momentu, w
którym zasnęła.
***
Wszedł
do pokoju i już w progu przystanął. Uśmiechnął się pod nosem i
przez chwilę po prostu wodził wzrokiem po kobiecym ciele okrytym
ręcznikiem. Zdecydowanie mógłby przywyknąć do tego widoku; do
Aksel w swoim domu, łóżku, wiecznym życiu. Właśnie z tą myślą
zamknął za sobą drzwi, a tacę z jedzeniem postawił na nocnym
stoliku. Wyłączył sufitową lampę, ale za to włączył małą
lampkę, która dawała słaby, ciepły blask. Powoli, tak,
żeby
nie obudzić śpiącej kobiety, podniósł ją z łóżka, odsunął
kołdrę i ułożył Aksel na poduszkach. Odgarnął jej kilka
wilgotnych kosmyków z czoła, po czym przykrył ją ciemnym
materiałem. Gdy tylko Lucyfer się odsunął, ona mruknęła coś
niewyraźnie, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
Mężczyzna
wyciągnął z kieszeni telefon, po czym go wyciszył, nawet wyłączył
wibracje i położył go na komodzie. Na chwilę zawiesił wzrok na
obrazie przedstawiającym teoretyczną walkę jego z Michałem. Tylko
że to była totalna bzdura. Przecież Michał nie wygnał go z
Niebios. Nawet nie przyłożył do tego palca, ale cóż... Ludzie
sądzili inaczej. Spojrzał przez ramię na łóżko, a wszystkie
przygnębiające myśli zwyczajnie zniknęły. Liczyło się tylko
to, co ona o nim myślała, reszta nie miała znaczenia.
Potarł
dłonią po policzku, wracając spojrzeniem do malowidła
zawieszonego na ścianie. Przekrzywił delikatnie głowę,
zastanawiając się, co mógłby powiesić w tym miejscu. Może
zdjęcia? Ludzie oprawiali w ramki i wieszali na ścianach czy też
przechowywali w albumach fotografie siebie i swoich bliskich,
ukochanych. Jeśli Aksel będzie chciała mieć na tej ścianie
zdjęcia, sam je tam umieści. Z tą myślą ściągnął obraz i
zamknął go w garderobie. Później pomyśli,
co
z nim zrobić. Może sprzeda? Albo umieści gdzieś w innym pokoju.
Albo podaruje go Michałowi. To był zdecydowanie dobry pomysł. Już
oczami wyobraźni widział minę brata i jego oburzenie, co dodatkowo
poprawiło mu humor.
Lucyfer
przeszedł przez pokój do okna, nadal uśmiechając się z
zadowoleniem. Odsunął zasłonę i spojrzał na ciemne niebo. Czuł
się najzwyczajniej w świecie szczęśliwy. Nawet złość na Ojca
zeszła gdzieś na dalszy plan. Odzyskał Aksel, tylko to się
liczyło.
Bry ^^
OdpowiedzUsuńTo, co czytam, to po prostu miód na moje serce *___* Lucyfer i Aksel, w końcu. Poza tym oboje są tacy uroczy w tej scenie, no po prostu… W końcu facet nie smęci, tylko cieszy się, bo ma kobietę. Potrzebował tego, a określenie Aksel światłem ma mnie całą, bo uwielbiam takie motywy.
Scena z dotykaniem skrzydeł bardzo na plus. Mam wrażenie, że to słaby punkt tych istot, więc takie przyzwolenie to oznaka największego zaufania. Coś intymnego, na co mógł pozwolić tylko Aksel. Widać, że nie mogą się sobą nacieszyć, chociaż – mam nadzieję – będą mieli na to czas. Ciekawe jest to, jak ludzkie odruchy wyzwala w Lucyferze ta dziewczyna, począwszy od przygotowywania jedzenia (chcę zobaczyć go w kuchni, najlepiej z fartuszkiem! :V), po takie typowo człowiecze myślenie o wspólnym życiu.
Szczerze mówiąc, w momencie w którym Lucyfer obserwuje śpiącą Aksel i bierze telefon, miałam głupią myśl, że on zaraz zacznie strzelać jej fotki xDD A tu chwilę później rozważania o zdjęciach w ramkach i albumie. No śmiechłam i chyba mam głupawkę, chociaż próbuję być poważna. Swoją drogą, to rozważanie podarowania Michałowi obrazu z walką też cudne. Ach ta braterska miłość :V
Czekam na więcej, chociaż to już powoli koniec, nie? Ale dzieją się takie słodkie rzeczy, że jakoś to przeboleję *–*
Weny!
Nessa.