czwartek, 11 sierpnia 2016

- 1.4 -

Lucyfer stał na dachu jednej z opuszczonych fabryk. Miał kilka takich miejsc, które wykupił i w których przetrzymywał swoich więźniów. W tej jednej konkretniej, głęboko gdzieś pod jego stopami, znajdowała się młoda kobieta, która miała być kluczem do wygranej. A jeśli nic mu nie powie, to trudno. Zabije ją. Ostatnim, czego by chciał, to żeby wpadła w łapy Samaela. Dziewczyna miała czystą duszę, a on by ją torturował. Na to pozwolić nie mógł.
– Witaj, Michale. – Brunet uśmiechnął się delikatnie, gdy poczuł delikatny powiew wiatru.
– Lucyferze. – Anioł podszedł do mężczyzny i złożył za sobą ogromne, śnieżnobiałe skrzydła.
– Dawno się nie widzieliśmy. Kilka wieków... Czego chcesz ode mnie? – Diabeł nie miał zamiaru owijać w bawełnę. Michał był najważniejszym aniołem w niebie, a to, że pofatygował się do niego osobiście, no cóż, raczej nie wróżyło nic dobrego.
– Jesteś w posiadaniu Klucza. – To było raczej stwierdzenie niż pytanie, ale brunet uśmiechnął się krzywo i postanowił odpowiedzieć.
– Tak, o ile można tak powiedzieć o istocie ludzkiej. – Spojrzał na swojego brata pogardliwie.
Michał zawsze wyglądał na słabszego, niż był w rzeczywistości. Lucyfer sięgał prawie o głowę wyżej, będąc przy tym zdecydowanie lepiej zbudowanym. Anioł wyglądał raczej na ludzkiego młodzieńca niż niebiańskiego strażnika. Jego niebieskie spojrzenie, chłopięca twarz z potarganymi blond włosami sprawiało, że wszyscy mu ufali. Ale demon go znał od początku czasu. Pod tą powierzchnią delikatności i bezbronności tkwiła wielka mądrość i siła.
– Tak. Niestety...
– Michale, proszę, do sedna. Oboje wiemy, że jesteś tu w tajemnicy przed wszystkimi.
– Masz rację, bracie, jak zawsze. – Anioł uśmiechnął się na wspomnienie, gdy Lucyfer był jeszcze w niebie i walczyli razem, po jednej stronie. Po chwili jednak spochmurniał i spojrzał wprost w granatowe oczy brata. – Nie możesz jej zabić.
– Dlaczego? – Mężczyzna zmrużył oczy zaciekawiony słowami blondyna.
– Musisz mi po prostu zaufać. Klucz jeszcze nie dojrzał. Wiesz, że na górze wszyscy wolą, żebyś to ty wygrał wojnę, ale głośno nikt tego nie powie. Musimy być neutralni w tym temacie.
– Ale nie ty...
– Nie ja. Muszę iść. – Michał obrócił się twarzą w stronę brata i chwycił go mocno za ramię. – To jest ważne, Lucyferze. Nie możesz jej zabić. Chroń ją.
Po tych słowach anioł rozłożył skrzydła i odleciał. Mężczyzna przez chwilę wpatrywał się w znikającą sylwetkę na niebie, jednocześnie zastanawiając się nad usłyszanymi słowami. Jak zwykle Michał nie powiedział mu nic konkretnego, ale wiedział, że może, a nawet powinien wierzyć bratu.
Zacisnął na moment zęby i nabrał powietrze głęboko w płuca. Miał nadzieję, że kiedy odnajdzie Klucz, wojna się zakończy, ale nie spodziewał się, że wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje.

3 komentarze:

  1. Kurczę, wciągnęło mnie. Fajnie piszesz, szybko się czyta, a to jak najbardziej na plus. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to "słyszeć" :)
      Jestem w trakcie pisania, więc myślę, że na dniach uda mi się wrzucić ciąg dalszy :)

      Usuń
  2. Perspektywa Lucyfera… Coś rozjaśniła, a ja w sumie zachwycam się jedną kwestią – a więc tym, że przedstawiłaś samego Diabła jako kogoś, kto nie jest najgorszą z istot na tej wojnie. To sugeruje pojawienie się Michała, ton ich rozmowy i słowa o tym, że na górze po cichu liczą na wygraną Lucyfera. Cholera, więc kim jest Samael? Wychodzi na to, że kimś gorszym, ale…
    „Klucz jeszcze nie dojrzał”. To wygląda tak, jakby Aksel dopiero miała dostosować się do swojej roli. Teraz nie wie, ale za jakiś czas… Kto wie? No i Lucyfer najpewniej zostanie jej ochroniarzem, tak jak zasugerował mu Michał. Książe Ciemności i człowiek? Może być baaardzo ciekawie ;>

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń